środa, 8 lipca 2015

Od Szanante "Ucieczka od przeszłości" (cd. ktokolwiek)

Powoli brnęłam przez gęstniejący od lepkiego oparu mgły las. Moje łapy bezszelestnie dotykały zimnej ziemi zostawiając na niej jedynie niewyraźny ślad ruchu.
Poniosłam głowę i ślepym wzrokiem spojrzałam przed siebie. Moim oczom ukazał się kraniec martwego lasu i pojawiły się otwarte wyżyny.
Przyśpieszyłam kroku. Moje łapy wykończone długą wędrówką bolały niemiłosiernie a rany jeszcze pamiątka po dawnym życiu... Pfu ! Nie chce już tego wspominać powiedziałam z odrazą ! Pałałam nienawiścią do wszystkiego co przypominało mi o moim dawnym życiu ! Nienawidziłam wojny, choroby i innych wilków ! Nie miałam do nich zaufania, nie chciałam im ufać, nie chciałam wierzyć, nie chciałam znać ! Chciałam zapomnieć i nie wspominać !
Wysunęłam pazury ze złości i zaryłam nimi w ciemną leśną, cuchnącą ziemię.
Wszystko w tym lesie było chore, coś było nie tak. Gałęzie drzew, które o tej porze miesiąca pokrywają się zwykle zielenią stały suche, znieruchomiałe, martwe. 
Moje serce powoli uspokajało się i wracało do zwyczajnego rytmu. 
Byłam tak głodna Już tak wiele dni nie jadłam. Pod moim ciemnym, brudnym futrem z namazanymi na nim czerwonymi pasami - znakami klanowymi, kryło się wychudzone, skostniałe ciało. Wklęsły brzuch przechodził w kruchą klatkę piersiową i kościsty pysk, na którym widniały postrzępione i dziurawe uszy. Ciemne, wychudłe, długie łapy i długi, bardzo długi ogon.
Zaśmiałam się ironicznie. 
-Po co mi to było ? Po co te dni wędrówek, głodu, męki, choroby. Przecież mogłam zostać i wykonywać swoją pracę. Taa swoją pracę ! Pracę !? Pracę, która doprowadziła mnie na skraj szaleństwa i zrobiła ze mnie wygnańca skazanego na cierpienie ! -Myślałam
Moja zaropiała rana na tylnej łapie uspokoiła się trochę a ja mogłam odpocząć. Zatrzymałam się tuż przed skrajem tego miejsca, miejsca, które ciągnęło się aż do mojej przeszłości, które odwiedzałam w każdym śnie, przez którego plugawe zakątki musiałam brnąć jako dziecko. Zatrzymałam się i nie, nie spojrzałam w tył. Ostatni krok zakończył moje dotychczasowe życie i zaprowadził do nowego świata. Czy lepszego ? -Zadaję sobie pytanie. 
A czy życie może tak bardzo się zmienić ? Czy to nasze ,,zaprogramowanie" może się zmienić ?
Powoli snułam się przez nagie, głuche wyżyny, które jednak spadały w dół okazując przede mną zielone, pokrytą wieczornym słońcem równiny.
Zamknęłam oczy.
Nagle moje uszy wychwyciły cichy, ostrożny szelest kroków tuż za mną. Zastrzygłam uszami i wciągnęłam w płuca powietrze przepełnione wskazówkami, wskazówkami, które nie raz ocaliły mnie przed śmiercią.
Odwróciłam się. Mój mózg działał szybko. Przyczajony wilk, niebezpieczeństwo, szybka reakcja.
Skoczyłam na intruza i z całą moją siłą przywaliłam go do ziemi by nie mógł wstać. Moja prawa łapa opierała się o jego klatkę piersiową a moje pazury napinały na niej jego cienką skórę. Moje kły znajdowały się tuż przy jego gardle gotowe zakończyć życie przeciwnika. Ale wilk nie poddał się, wyswobodził się z moich więzów i niezwykle zaskoczony tym co się wydarzyło stał gotowy na unik naprzeciwko mnie.

<Ktokolwiek?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz