- Witaj słonecz… o ktoś chyba nie w humorze.
Podszedłem jak gdyby nigdy nic i rozejrzałem się po grocie. Celestia siedziała w swojej przeogromnej jaskini. Była całkiem ładna, ale jak na mój gust zbyt świecąca. Na szczęście wszystko w niej było upaprane w jakimś atramencie, co dodawało odrobiny mroku. Ziemia, skały, kryształ, dosłownie wszystko pokryte przez cudowny, ciemny atrament. Obok leżał notes, również zachlapany.
- Wiesz, kiedyś myślałem, że – oblizałem pysk, to chyba jakiś odruch-. W jaskini alfy będzie… no… czyściej? – Spojrzałem na nią badawczo.
– W dodatku nie wyglądasz na zbyt szczęśliwą…wręcz przeciwnie- Uśmiechnąłem się podszedłem bliżej.
Usiadłem, tuż obok niej, przy świecącym drzewku. Boże, co za kicz. Definitywnie nie jest to mój styl. Pełno świecidełek. Spojrzałem jej w oczy. Wyglądała jakby miała cię za chwilę sprzątnąć, ale tak porządnie. Dusząc przy okazji.
- Jak na żywioł Słońca…słońca dobrze mówię, tak? To jesteś dosyć chłodna. Chyba za bardzo się denerwujesz. Powinnaś się wyluzować. - Położyłem się do góry brzuchem. Ziewając przy okazji. Ta jaskinia coraz mniej mnie denerwowała. Nie, nadal jest kiczowata.
- Wyluzować?! Widzisz jaki tu bałagan!
Warknęła tak głośno, że się prawie wzdrygnąłem. Może nie powinienem jej denerwować? … Nie to jest zbyt zabawne. I znowu posłała mi te kamienne spojrzenie.
– Gdybyś tu nie wszedł wszystko byłoby w należytym porządku!
-Nie wiedziałem, że wadera może się aż tak głośno wydrzeć. – ugh i znowu oblizałem pysk.-Masz naprawdę dobry głos. Może powinnaś rozpocząć karierę muzyczną?- Starałem się obrócić to wszystko w żart. I chyba się udało, bo zobaczyłem malutki uśmiech.
- Może gdybym Ci pomógł to … -nie wieżę, że to robię – wyluzowałabyś trochę, uspokoiła się? – Błagam powiedz „nie”. Błagam powiedz „nie”. Błagam powiedz „nie”. Strasznie długo czekałem na odpowiedź, a może po prostu taki mi się wydawało. Z biegiem czasu ta jaskinia wydawała mi się coraz ładniejsza lub to ta maść, którą mi dały miesza mi teraz we łbie. Hmm , jest też trzecia opcja i wydaję mi się najbardziej prawdopodobna. Oszalałem. Nie, taki już byłem wcześniej, więc…
- Jack?! … Joker?!... Halo?!... Powiedziałam, że mógłbyś mi pomóc. Słyszysz?
Kurcze.
- Tak… słyszę. To, od czego zaczynamy?
(Celestia? Nie miałam pojęcia, jakie miałaś „plany” odnośnie opowiadania, więc zrobiłam takie neutralne. Nie bij, błagam :P )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz