Ach... na reszcie nastał Dzień Słońca! Tak się cieszę! Luna gdzieś zniknęła, ale postanowiłam wyjść na dwór. Może ktoś akurat będzie przechodził?
Idąc ścieżką, zobaczyłam plażę, a na niej opalające się wilki. Nie chciałam im przeszkadzać. Poszłam dalej. Napotkałam się na dwie małe waderki - Arkadię i Sari. Rozmawiały ze sobą przyjaźnie i bawiły się.
-Dzień dobry! - powiedziały razem.
-A... faktycznie dobry. - odpowiedziałam. -Wiecie co dzisiaj jest?
-Tak! - krzyknęła radośnie Ari. - Dzisiaj mamy Dzień Słońca!
Sari obniżyła swój zapał, ale i tak dodała:
-Powstało na cześć Solarisa - Boga Słońca i Dnia!
-Bardzo dobrze! - przytuliłam je przyjaźnie.
Kierowałam się dalej. Miałam dziwną "moc". Mogłam patrzeć w słońce. Bez przerwy. Cały dzień. Spojrzałam więc tak i zobaczyłam coś... to był Solaris!
Szybko odchyliłam głowę i pomachałam nią. Przez przypadek na kogoś wpadłam.
<chętny? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz