Przed moimi oczami leżała Luna. Przygotowała dla mnie śniadanie! Pysznego królika i wodę. Co ona knuje? Wstałam.
-O... cześć Luna - przywitałam się - to dla mnie?
-Tak, dla ciebie -odpowiedziała
-To dziękuje
Podzieliłam się z nią i zaczęłyśmy jeść.
-To co... - powiedziała - kto zostanie Alfą?
-A chciałabyś, żeby kto został ?-odpowiedziałam pytaniem
-No - szepnęła - ja oczywiście. NIE. NIE. Jednak ty. Nie. Ja... a, może ty?
-To kto w końcu?
-Nie wiem - posmutniała i uciekła
-Luna!
Nie wracała. Postanowiłam jej nie szukać. Godzina, dwie - wróci. Więc usiadłam, leżałam, zapolowałam, połaziłam, ale nie wracała.
"Dobra, pójdę jej poszukać" - pomyślałam.
Szukałam jej po lesie. Wołałam ją imieniem, ale nie przychodziła. Dostrzegłam coś w oddali. Stało nad przepaścią. To była ona. Zaczęłam do niej biec. Kiedy już prawie ją złapałam skoczyła. Skoczyła w przepaść na moich oczach. Bez zastanowienia poleciałam za nią w dół. Umiała latać, ale chyba nie zamierzała. Złapałam ją i poleciałam zaczęłam lecieć w górę. Niestety - była zbyt ciężka. Nie mogłam wyżej lecieć, tylko spadałam.
-Luna! Obudź się! - krzyknęłam
Nie mogłam więcej. Zasłabłam i zaczęłam gwałtownie lecieć w dół. Nie wiele pamiętałam. Wpadłam do jakiegoś jeziora
******************
Otworzyłam oczy i zauważyłam, że jestem w wodzie. Chciałam wynurkować, ale się nie udało. Było już za późno. Powoli zamykałam oczy, aż do wody wskoczył jakiś basior. Płynął w moim kierunku, ale pokazałam mu, żeby ratował Lunę. Nie posłuchał i uratował mnie. Obudziłam się nie suchym lądzie, wypluwając wodę i krztusząc się.
-Co zrobiłeś?! - zamiast podziękować skrzyczałam go - Czemu nie płynąłeś Luny?!
-Ale ty... - nie dokończył
Wstałam i wskoczyłam do jeziora. Opłynęłam cały, ale jej nie zauważyłam. Wynurzyłam się i popatrzyłam w stronę basiora.
-Gdzie ona?-zapytałam
-Ona...
-Jest tu czy gdzie?!
-Ja już ją wyłowiłem! - krzyknął w końcu basior
<Luna? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz